24
listopada na zaproszenie MBP do Sosnowca zawitał Andrzej Stasiuk.
Spotkanie to miało związek z niedawną premierą "Wschodu",
a poprowadził je Dariusz Nowacki, krytyk literacki i profesor
Uniwersytetu Śląskiego.
Już na
początku rozmowy Stasiuk poprosił o to, by tym razem (był juz
wcześniej w Zagłebiu 3 razy) nie poruszać kwestii politycznych -
był to bardzo dobry pomysł, bo dzięki temu mogliśmy usłyszeć
więcej o samym autorze.
W
powieści "Wschód" rodzina, przodkowie, sprawy prywatne to
najważniejsza płaszczyzna. Stasiuk sam przyznaje, że zdradził
swoich rodziców, zostając pisarzem. Następnie nakreślił
poruszający portret swoich rodziców i zgodził się z tezą Andrzeja Ledera ("Prześniona rewolucja"),
że całe rzesze Polaków mogło mieć w swoim udziale awans
społeczny, bo Hitler wymordował Żydów, a Stalin inteligencję.
Ojciec autora był robotnikiem w fabryce FSO na warszawskim Żeraniu.
Stasiuk jest nadal pełen podziwu dla kolosalnego wysiłku, jaki
ojciec musiał wkładać w swoją pracę. Nie czytał nigdy jego
książek, w przeciwieństwie do matki, prostej kobiety, ta czytała
każdą, w tym ostatnią. Matka pisarza zmarła 3 tygodnie temu, a
już na łożu śmierci skomentowało swój wizerunek we "Wschodzie"
tak: "Andrzej, jak ty mogłeś, w książce ja tylko szu-szu, a
ja ks. Twardowskiego czytałam i Platona próbowałam czytać."
Stasiuk
zastanawiał się, co włożyć swojej matce do trumny i wraz z
siostrą postanowił, że będzie to "Wschód", wiersze ks.
Twardowskiego i... radio, bo zmarła namiętnie słuchała Radia
Maryja.
Wschód
jest w nas i jest nieusuwalny, nie możemy się pozbyć homo
sovieticusa. Stasiukowi to intuicja podpowiedziała, by
wyruszyć właśnie na wschód, bo tam jeszcze "nie ma końca
historii". Co ciekawe, dla Stasiuka wschodem jest wszystko to,
co na wschód od Wisły, a więc paradoksalnie również warszawska
Praga i Grochów, na którym się wychował. Prowadzący spotkanie
prof. Nowacki słusznie zauważył,że jego opowieść o PRL-u jest
kontrnarracją do tego, co dotychczas czytaliśmy (PRL jako horror)
Następnie
Stasiuk opowiadał o swoim stosunku do Rosji, uważa on, że bez
sensu jest mówienie, że ten kraj powinien się demokratyzować.
Najlepiej Rosję zobrazował Płatonow w książce "Wykop",
Na
pytanie, kim właściwie jest, pisarzem czy podróżnikiem, Stasiuk
bez zawahania odpowiedział: "kierowcą" i dodał "możemy
mówić o filozofii i komunizmie, a ja jestem samochodziarzem".
Zdradził też, że jego następna książka pt. "Pamir"
będzie w dużej części o samochodach, na co publiczność ochoczo
zaproponowała, by koniecznie z podtytułem "Pan Samochodzik".
Następnie
autor snuł swoje wspomnienia z ostatniego pobytu w Azji, opisywał
swój pobyt na mongolskiej pustyni i niesamowite uczucie, gdy wiał
na niego gorący wiatr, jak sam zauważył, uprawiał swego rodzaju
"ocieractwo".
Publiczność
zadawała chętnie autorowi pytania, jedno z ostatnich było od
starszego pana, który zapytał go, co sądzi o... Jarosławie
Kaczyńskim. Stasiuk już wcześniej wypowiadał się na jego temat
na łamach prasy, tym razem podkreślił, że to postać tragiczna i
wskazywał na podobieństwo polityków do postaci literackich.
Na sam
koniec dyrektor MBP w Sosnowcu zapytała autora o nihilistyczny
wydźwięk jego książek, na co on odparł żartobliwie "Nie
jestem nihilistą, jestem z porządnej rodziny".
Podsumowując,
spotkanie było bardzo udane, publiczność, która wypełniła salę
(ponad 100 osób), mogła być zadowolona, nie tylko dlatego że
miała sposobność spotkać się z jednym z czołowych współczesnych
prozaików, ale też dlatego że Stasiuk pokazał się z dobrej
strony, bezpretensjonalnie i szczerze odpowiadając na pytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz