„Nienawidzę tchórzliwego idealizmu,
który odwraca oczy od nędzy życia i słabości duszy. Trzeba to
powiedzieć ludowi zbyt czułemu na złudne iluzje dźwięcznych
słów: bohaterskie kłamstwo jest podłością. Jest tylko jedno
bohaterstwo na świecie: widzieć świat takim, jakim jest – i
kochać go”. Romain Rolland
piątek, 31 stycznia 2014
EDELBERT VON CHAMISSO
Zanim poranek na wchodzie zaświtał
przy oknie drżąc czekałem
i na zewnątrz spoglądałem.
A w godzinie południowej,
wtedy gorzko zapłakałem,
W sercu jednak miałem:
On przyjdzie jeszcze, myślałem.
Noc, noc przyszła,
której tak się lękałem;
Dzień jest stracony,
a tak się na niego cieszyłem.
(tłum.własne)
Murakami i poszukiwanie barw
Ostatni mój kontakt z twórczością
Harukiego Murakamiego miał miejsce w 2008 roku, mam po nim miłe
wspomnienia, czytałem wówczas „Wszystkie boże dzieci tańczą”, książka ta
nie wryła mi się jednak zbyt mocno w pamięć, ani nie zrobiła tak
pozytywnego wrażenia, by sięgać po inne pozycje tego autora, już wówczas
ochoczo tłumaczonego na język polski.
Wydanie książki Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa
poprzedzała spora kampania reklamowa (zwieńczona sprzedażą książki z
automatów ustawionych na największych polskich dworcach kolejowych),
warszawskie wydawnictwo Muza zapłaciło największą w historii opłatę
licencyjna .
Co roku, podczas noblowskiej gorączki,
nazwisko Japończyka pojawia się wysoko w typowaniach. Ale czy taka
nagroda nie byłaby zbyt wielką nobilitacją dla literatury popularnej? A
może to coś więcej niż czytadło?
Książka wciąga, choć już
na pierwszy rzut oka można poznać, że nie jest to literatura
wymagająca, język jest prosty, pozbawiony erudycyjnych wstawek, czasami
autor próbuje go poetyzować, jednak od razu uderza to pewną
sztucznością.
Wciąga fabuła. Historia
tytułowego Tsukuru Tazakiego z pozoru nie ma w sobie nic szczególnego:
ot, pewien mężczyzna żyje w Tokio, z tyłu głowy ma jednak ciągle
przeszłość, która nie pozwala mu budować zdrowych relacji z ludźmi.
Ongiś odrzucony został przez paczkę przyjaciół, nie dociekał jednak
przyczyn tego rozstania.
Czy można żyć dobrze, gdy nie wie się za dużo o swoim życiu?
Murakami pokazuje, że nie. Jego najnowsza książka zachęca do
przepracowania swojej własnej przeszłości, przez co jesteśmy w stanie
lepiej dookreślić siebie, pokolorować siebie, uciekając od szarości
samoniewiedzy.
Tak więc Murakami broni się
w moich oczach, proponując książkę przyjemną w czytaniu, ale w treści
wcale nie aż tak lekką, pozostawiającą po lekturze niedosyt i
skłaniająca do do-myślenia sobie niewyjaśnionych sytuacji i przewidzenia
dalszego ciągu zdarzeń.
Pokolenie reklamożerców
Do przeczytania tej książki Wiktora Pielewina zachęciła mnie recenzja niedawno wydanego w Polsce jego kolejnego dzieła (Napój ananasowy dla pięknej damy). Recenzent tygodnika POLITYKA nazywa Rosjanina i francuskiego pisarza Michela Houellebecqa osobami najlepiej radzącymi sobie piórem ze współczesnością.
Pielewin (ur.1962) to czołowy rosyjski pisarz eksportowy, z wykształcenia elektromechanik. Również w Polsce jest chętnie i często wydawany, zajmuje się tym wydawnictwo W.A.B..
Generation „P”, bo o tej książce mowa, jest według krytyków jedną z najlepszych książek Pielewina. Bohater książki, Wawilen Tatarski, absolwent literaturoznawstwa, pracuje w kiosku. Pewnego dnia do okienka w celu zakupienia papierosów podchodzi jego kolega ze studiów, obecnie pracujący w branży reklamowej. Dla Tatarskiego oznacza to oczywiście zmianę profesji…
Pielewin pokazuje nam małe agencje reklamowe (tu walczy się o każde zamówienia, by firma mogła przeżyć) i wielkie koncerny (nawet politycy są w nich marionetkami) od wewnątrz. Wszystko przeplatają narkotyczne wizje, bliskie kontakty z bogami Wschodu i sceny z życia dzikiego kapitalizmu w wydaniu rosyjskim. Autor raz po raz popisuje się swoją erudycją i momentami wywołuje u nas napady śmiechu, np. kiedy opisuje kompleks gangstera na punkcie Europy Zachodniej:
„Jesteśmy dla nich gównem i bydłem. To znaczy, jeżeli w jakimś tam Hiltonie wynajmiesz całe piętro, to oczywiście ustawią się w kolejce, żeby zrobić ci minetę. Ale jeśli się znajdziesz na jakimś koktajlu albo w towarzystwie, to gadają z tobą jak z małpą. >>Czemu ma pan taki duży krzyż – czy jest pan teologiem?<< Ja bym mu, kurwa, taką teologię w Moskwie pokazał…”Tatarski, biegły w tworzeniu sloganów i scenariuszy reklamowy, nie jest w stanie wykonać jednego zadania: opisać duszy rosyjskiej. Problem tożsamości rosyjskiej, jak i szerzej, wschodnioeuropejskiej, jest przewodnim w tej książce, Pielewin, na swój artystyczny sposób portretuje to płynne przejście od komunizmu do konsumpcjonizmu, które dokonało się w Europie Wschodniej w latach 90.
Lektura książki sprawia dużo przyjemności (w porównaniu do twórczości Houllebecqua to jednak niekoniecznie zaleta), choć momentami styl Pielewina może drażnić. Refleksja nad światem reklamy okaże się na pewno jednak wartościowa, bo każdy z nas nolens volens jest konsumentem.
22 stycznia do Wrocławia zawitał, jak się później okazało po raz pierwszy w swoim ponad pięćdziesięcioletnim życiu, ksiądz Wojciech Lemański.
Spotkanie odbyło się w związku z niedawno wydaną książką „Z krwi, kości
i wiary” (wywiad rzeka, który współtworzyła Anna Wacławik-Orpik). Rozmowie przysłuchiwała się licznie zgromadzona publiczność.
Spotkanie
odbyło się w Synagodze pod Białym Bocianem, a przewodniczący Gminy
Wyznaniowej Żydowskiej Aleksander Gleichgewicht nazwał je „nieoficjalnym
dniem chrześcijaństwa w judaizmie”.
Główne tematy:
-Praca
nad książką była walką z czasem, zaczęli ją pisać jeszcze przed zakazem
abp. Hosera. Anna Wacławik-Orpik odbyła z księdzem wielogodzinne
rozmowy, książka jest próbą całościowego portretu tego duszpasterza.
-Dlaczego akurat tej dziennikarce ksiądz udzielił wywiadu?
Zarządził
przypadek, opatrzność. Książka ma być nie spowiedzią, lecz raczej próbą
zwerbalizowana swoich poglądów na różne kwestie. Ksiądz Lemański rozmawia z każdym,
nawet z antyklerykalnym pismem Fakty i Mity, nie chciał jednak
pocałunku śmierci od Jerzego Urbana, jeśli chodzi o pocałunki, to
wolałby je dostać od pani redaktor, tak sympatycznie zażartował ksiądz
Lemański.
Co by powiedział papieżowi?
Czy
zna sytuację w polskim Kościele? Najważniejsze problemy: pedofilia,
dialog z inaczej myślącymi i inne problemy współczesności. Sprawa
przywrócenia do parafii w Jasienicy nie jest najistotniejsza. Są tysiące
ważniejszych spraw.
Nie zgadza się na karne przeniesienie, rozumie, że ma wady, ale nie aż takie, by go usuwać. Wierzy w sprawiedliwość.
Czy Kościół w Polsce czekają porządki?
Im dłużej się to odkłada, tym jest gorzej. Człowiek przyzwyczaja się do negatywnych zjawisk i traktuje je jak normalne.
Jakie powinno być zachowanie ws. pedofilii, księży-ojców etc.?
Nie
należy wyważać otwartych drzwi – inne kraje też miały te problemy,
trzeba czerpać z ich doświadczeń, nie popełniać ich błędów, powtórzyć
sukcesy. Istnieje problem z recepcją rozwiązań z innych krajów. Ksiądz
20 lat molestujący dzieci może dalej pracować, bo wierzy mu się na
słowo, że to był ostatni raz, że już więcej nie będzie krzywdził…
Rady
parafialne działają w kilkunastu procentach parafii, parafianie nie
chcą się angażować. W Jasienicy taka rada dobrze działała, sprzyjało to
dialogowi wewnątrzkościelnemu.
Czy ksiądz jest potrzebny wiernym?
Sakramenty
wymagają obecności kapłana. Ksiądz Lemański opowiada o reklamie
wiszącej na jednym z kościołów „u nas o 14 msza bez kazania!” Ludzie
szukają księży, który będzie rozmawiał z nimi po partnersku o Bogu.
Cięty język błogosławieństwo czy przekleństwo?
Ma
szacunek dla osób starszych i autorytetów, ale jest szczery i
przedstawia swoje poglądy otwarcie, co postanowił sobie po święceniach.
Kto nazwał jako pierwszy „naczelny żyd diecezji”?
Łatwiej policzyć tych, którzy mnie tak nie nazywają. Powołuje
się na najnowsze badania antysemityzmu , wedle których hasła. mord
rytualny, krew dzieci na mace – ludzie nadal uważają te brednie za
możliwe. Gdyby takie badania powtórzyć wśród hierarchów, to wyniki
byłyby zastraszające. Obraz w katedrze w Sandomierzu
(przedstawiająca mord rytualny) – dopiero w ostatnim dowieszono obok
niego informację o nieprawdziwości tych zdarzeń. Po
proboszczowaniu uświadomił sobie jak niewiele potrzeba, by ten diabelski
antysemityzm diabli wzięli. Jeździ do Treblinki, Jedwabnego – ludzie
się garną, by jeździć z nim. Jak wyglądałaby Polska, gdyby 10%
hierarchów taką postawę przyjęło? Dzień
Judaizmu w kościele katolickim – zaproszenie do proboszczów wysłane.
nikt nie odpowiedział. Obchody rocznicy pogromu w Kielcach – brak księży
katolickich. Gdy Jan Paweł II był na Umschlagplatz i odmówił modlitwę
za naród żydowski, otoczył go wianuszek biskupów. Od tamtego czasu nikt
tego nie powtórzył, noga biskupa nie stanęła w tamtym miejscu.
Ludzie podczas kolędy pytają o gender – księża odpowiadają: szukajcie w internecie.
Zdejmie sutannę?
Niedoczekanie!
Co ksiądz będzie robił, jeśli zakaz odprawiania mszy dostanie?
Odwoływać się będzie.
Anna Wacławik-Orpik: ksiądz Lemański odważny w prawdzie
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/opinie/20140121/stawiszynski-kosciol-ktorego-nie-ma
czy Kościół, o którym mówi Lemański, w ogóle istnieje?
Tak!
Franciszek i jego poglądy – nie dziwactwo, lecz chrześcijaństwo.
Gangrena w polskim Kościele jest możliwa do usunięcia! Najgorsi są ci,
którzy twierdzą, że wszystko jest dobrze.
Głosy publiczności”
-Propozycja listu do papieża.
-Najbardziej nas boli hipokryzja. Ksiądz postępujący niemoralnie jak polonista robiący błędy językowe
-ks.Stanisław Musiał – przypomnienie postaci tego wybitnego księdza
-Trzeba się skrzyknąć przeciwko antysemityzmowi!
-Podano przykłady ukrywanie żydostwa – te osoby „wychodzą teraz z szafy”.
-Ksiądz Lemański odczuwa czasem totalne osamotnienie, ale mimo to ma siły i che, by nikt nie czuł się czuł gorszy, napiętnowany.
NAGRANIA AUDIO:
http://tylkoburaknieczyta.wrzuta.pl/audio/8twx1F13OMc/ks._wojciech_lemanski_we_wroclawiu_1_2http://tylkoburaknieczyta.wrzuta.pl/audio/0WlBoYZ3z3e/ks._wojciech_lemanski_we_wroclawiu_2_2
TYLKO BURAK NIE CZYTA NA FACEBOOK
Roth nawołuje do nawrócenia
TYLKO BURAK NIE CZYTA NA FACEBOOK
Zapraszam na moją stronę:
TYLKO BURAK NIE CZYTA NA FACEBOOK
Po
książkę Josepha
Rotha "Tarabas. Gość na tej ziemi."
sięgnąłem z wielką ciekawością, czytałem kilka lat temu jedno
jego opowiadanie ("Legenda o świętym pijaku"), było
bardzo dobre, sam Roth
uznawany jest za klasyka literatury austriackiej
i do tego tłumaczenie tej książki popełniła mistrzyni
przekładu Sława Lisiecka.
Zapowiadało się więc dobrze!
Losy
Nikołaja Tarabasa są typowo dwudziestowieczne, czyli mocno
splecione z historią,
bohater sam się pcha do ważnych wydarzeń, jako student lgnie do
rewolucjonistów, wygnany przez ojca do Ameryki, gdy tylko słyszy
wieści o wybuchu I wojny światowej, wraca na stary ląd, by oddać
się wojaczce. Tak wygląda początek powieści, dalej następują
wydarzenia, których przebiegu zdradzał nie będę, napiszę tylko o
najciekawszych zjawiskach, które opisuje nam Joseph Roth.
Koropta
-
to fikcyjna miejscowość, wiemy jednak na pewno, że granice po 1918
są w Europie Wschodniej płynne, gdzieś na tym terenie znajduje się
Koropta i dotykają
ją wszystkie problemy nowo tworzonych państw - słaba
administracja, wewnętrzne tarcia etniczne etc..
Nawet
wielokulturowe społeczeństwa (a może przede wszystkim one?) są
narażone na zmorę nietolerancji, przyjmującą często formy
skrajne. W
Koropcie tym "innym" są Żydzi metaforycznie odgrodzeni
murem:
"wielki
mur, nieprzezwyciężalny mur z lśniącego lodu i oszlifowanej
nienawiści, nieufności i obcości, który jeszcze dzisiaj,
jak przed tysiącami lat, stoi między chrześcijanami i Żydami,
jakby ustawił go sam Bóg".
Relacja
między wyznawcami tych dwóch konfesji jest jednym z najciekawszych
wątków tej powieści, doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że
zjawisko antysemityzmu jest i dzisiaj niestety dość powszechne, a
Joseph
Roth, jako mistrz literatury psychologicznej, pozwala zobaczyć nam
te problemy na nowo, głębiej, dokładniej.
Zabobon
i bigoteria nie mogą prowadzić do niczego dobrego. To z jednej
strony stara się nam powiedzieć Roth. Z drugiej strony jest zawsze
szansa na odkupienie win, Tarabas jednak w pewnym momencie ocknie się
i zobaczy, ile zła można wyrządzić życiem bezrefleksyjnym, całe
szczęście nigdy nie jest za późno, by odmienić swój żywot i
naprawić wyrządzone krzywdy. Pamiętajmy: jesteśmy tylko/aż
gośćmi na tej ziemi.
Wyśmienita
książka, po jej lekturze stawiamy sobie dużo pytań. Jednocześnie
pokrzepia do dobrych czynów i pobudza refleksję. Czy czegoś można
więcej chcieć od literatury?
Joseph Roth
Tarabas. Gość na tej ziemi
PIW, 2011
205 stron
TYLKO BURAK NIE CZYTA NA FACEBOOK
Subskrybuj:
Posty (Atom)