poniedziałek, 31 marca 2014

Moja historia czytania czyli jak pokochałem książki i Hrabala

Aż do końca liceum czytanie książek wydawało mi się złem koniecznym, czynność ta była istną mordęgą, tak więc się od niej wymigiwałem, czytając bryki. Ale w zasadzie się sobie nie dziwię, kanon lektur, z jakim się zetknąłem w liceum nie był w stanie mnie pobudzić (poza paroma wyjątkami, np. "Dżumą") do innego postrzegania literatury, książki były dla mnie martwe i nie były w stanie zareagować ze mną, a fakt, że jestem Ślązakiem dodatkowo utrudniał przyswajanie wyrosłej na zupełnie innej tradycji kulturowej i historycznej literatury polskiej, co wyraził najlepiej nieodżałowanej pamięci prof. Stefan Szymutko, skądinąd filolog polski: "Jak można było zachwycić się litewskim chłodnikiem, kiedy proszony obiad kojarzył się tartymi kluskami i modrom kapustom?" ("Nagrobek ciotki Cili")

Także mój dom nie był wypełniony miłośnikami książek, ba, nie był wypełniony nawet książkami! Niestety nawyk czytania nie został mi wpojony przez rodziców, wskazali mi wiele wartościowych postaw, ale czytania dla samorozwoju i czytania jako najwartościowszej rozrywki akurat nie. Powód? Sami nie wynieśli takich nawyków z swoim domów, można by to więc nazwać „pokoleniowym wykluczeniem czytelniczym”. Z kręgu takiego wykluczenia może wyrwać np. szkoła, ta jednak w moim przypadku zawiodła.

Miałem jednak szczęście, bo w tamtym czasie do niezainteresowania książkami dochodziła skłonność do muzyki hip-hop. Na hasło "hip hop" większość pewnie wyobraża sobie wulgarnego rapera w spodniach typu baggy, któremu książki nie w głowie. No i niestety większość ma rację, bo przeciętny polski raper to właśnie ucieleśnienie tego pozornie stereotypowego wyobrażenia. Są jednak wyjątki, a tę wyjątkowość ilustruję cytatem: „chciałbym umieć pisać o miłości jak Neruda
Umieć ciepło opisywać ludzi jak Hrabal”
(Popołudnie pisarza)

To warszawski raper Eldo (absolwent filozofii) i jego utwór "Książki" (do wysłuchania tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=xuYPpd4y8eI ) otworzyły mnie na nowy świat. Od tej piosenki właśnie wszystko się zaczęło: i zainteresowanie literaturą w ogólności się zaczęło i miłość do Bohumila Hrabala się zaczęła.

Z tekstów Eldo wyłapałem właśnie 2 nazwiska: Hrabal i Bukowski. Tego drugiego też łapczywie zacząłem czytać, wchłonąłem kilka książek, oczywiście mi się podobały, początek studiów (bo wtedy go czytałem) to taki czas, gdy zaczyna się traktować pijaństwo jako szacowne zajęcie, tak więc Bukowski wręcz musiał mi przypaść do gustu! Gdy jednak po kilku latach znowu chwyciłem po jakąś jego książkę, to się przeraziłem - nic w tej literaturze już dla mnie nie było, żadnego drugiego dna, żadnej podniety dla ducha, pustka. Ostatnio jednak, gdy wspominałem na profilu 20. rocznicę jego śmierci, to przeczytałem kilka jego wierszy - troszeczkę sensu jednak tam znalazłem!

Wracając jednak do Hrabala... Nie pamiętam, którą jego książkę czytałem jako pierwszą, może to były "Pociągi pod specjalnym nadzorem"? Na pewno pamiętam jednak moment, gdy czytałem "Postrzyżyny" - w mieszkaniu studenckim leżąc na łóżku, zaśmiewałem się do łez czytając o perypetiach matki Hrabala ("Postrzyżyny" to pierwsza część mocno autobiograficznej tzw. trylogii nymburskiej).

Niesamowite przeżycie! Ten śmiech, który nachodzi mnie gdy czytam jego książki, rozchodzi się od brzucha po całym ciele, jestem w zasadzie sparaliżowany szczęściem! I mam tak do dzisiaj! Skąd się to bierze? Według mnie ze sposobu w jaki Hrabal opisuje swoich bohaterów, pokazuje on ich bowiem w całości, bez skrępowania, bez żadnego retuszu: bohaterowie Hrabala są ludzcy, a więc komiczni, żałośni, mądrzy, ordynarnie głupi, a cechy te występują u nich zmiennie, śmiejemy się z nich, śmiejąc się właściwie z siebie. Czytając Hrabala, jestem szczęśliwy z bycia człowiekiem, wiem wówczas bowiem, do jak ciekawego gatunku przyszło mi należeć!

Autor "Zbyt głośnej samotności" to wielki erudyta, przekonujemy się o tym na każdej stronie, jesteśmy zasypywani cytatami i kryptocytatami i jest to jedna z największych zalet jego twórczości, obcując z nią, obcujemy jednocześnie z dorobkiem setek wielkich serc i umysłów, natykamy się na Chrystusa, Lao Tse, Hegla, Nietzschego i dziesiątki innych, a obok nich mamy knajpianych mędrców, bez formalnego wykształcenia, za to z wielkim udziałem w rozumieniu świata.

Wiele zawdzięczam Bohumilowi Hrabalowi, lektura jego niesamowitych książek otworzyła mnie na literaturę i na zrozumienie samego siebie. Świat zadziwiająco piękny. Ale to tylko ode mnie zależy, czy będę chciał go takim widzieć! :)








2 komentarze:

  1. Chciałbym jeszcze dodać, że w zupełności się zgadzam z tytułem bloga!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam też na stronę na fejsbuku! https://www.facebook.com/tylkoburaknieczyta :)

    OdpowiedzUsuń