1 marca w ramach Dominikańskiej Szkoły Wiary we Wrocławiu (i od razu uwaga: DSW to dla mnie "przyczółek" mniejszościowego niestety katolicyzmu otwartego, silnie ewangelicznego, franciszkańskiego, a piszę to z pozycji nie-katolika) mieliśmy okazję wysłuchać prelekcji ojca Tomasza Dostatniego, autora książek, publicysty, tłumacza, a przede wszystkim dominikanina, który przez 5 lat pełnił swoją posługę w Czechach, a i dziś działa na rzecz zbliżenia polsko – czeskiego.
I
właśnie o naszych południowych sąsiadach i ich (nie)wierze był
ten pasjonujący wykład. O.Dostatni zaczął od obalenia stereotypu,
jakoby Czesi byli bierni, lękliwi i nie walczyli. Wziął się on o
dziwo z literatury, z Jaroslava Haska i jego wojaka Szwejka. Czesi
oczywiście nieraz dostarczali przykładów na potwierdzenie tego
stereotypu, ale przecież było o wiele więcej aktów pięknego
heroizmu, z historii najnowszej to czeska opozycja, a w niej jej
czołowy działacz Dominik Duka, dzisiaj prymas Czech, internowany na
całe 14 lat. Dostatni wskazuje paradoksalną zaletę
czechosłowackich więzień - umożliwiały one kontakt między Duką
a Vaclavem Havlem, Jiri Dienstbierem (dziennikarz, polityk, pierwszy
niekomunistyczny minister spraw zagranicznych) i innymi dysydentami,
co cementowało opozycję a także dialog na linii
Kościół-niewierzący.
Następnie
Dostatni starał się wskazać historyczne czynniki, które wpłynęły
na to, że Czechy są dzisiaj tak mocno zlaicyzowane:
Jan
Hus i jego próba reformy kościoła, potępiona przez KK, sam Hus
płonie w 1415 roku na stosie.
1620 - bitwa pod Białą Górą (dzisiejsza dzielnica Pragi), wojska
habsburskie miażdżą husyckie, 125 000 ludzi zostaje wypędzonych,
bo nie chcą przyjąć katolicyzmu (uciekają m.in. do Polski,
jeszcze i dzisiaj np. Lesznie i Zelowie można spotkać ich
potomków). Od tego momentu zaczyna się w Czechach tzw.
austrokatolicyzm, religia katolicka wprowadzona została w sposób
siłowy, tak samo też panowała przez wieki.
Austrokatolicyzm
łączy się też z olbrzymim bogactwem; w XIX wieku następuje
urbanizacja, powoli utwardza się w narodzie przekonanie, że dobry
Czech nie może być katolikiem. Zanika wtedy też religijność
ludowa, obrzędowa, czyli taka, którą dzisiaj możemy spotkać już
tylko w Polsce i Ameryce Południowej.
Na
początku XX wieku nasilają się procesy sekularyzacyjne, po 1918
roku, gdy powstaje Czechosłowacja, zaczyna być głoszone hasło:
"precz z Rzymem, precz z Wiedniem". Ilustracją do tego
może być scena z praskiego rynku: figura Matki Boskiej zrównana
zostaje z ziemią, podczas gdy pomnik Jana Husa stoi spokojnie nadal.
W
1948 komuniści obejmują władzę w Czechosłowacji, a w nocy z 13
na 14 kwietnia 1950 likwidują wszystkie klasztory męskie, zamknięte
zostają wszystkie seminaria, odtąd kościoły będą musiały
funkcjonować w podziemiu. Partia zmusza swoich członków do
podpisania oświadczenia, ze występują z kościoła. Skala
prześladowań jest więc nieporównywalnie większa niż w Polsce.
Większy
wpływ na dzisiejsze zeświecczenie społeczeństwa miały jednak
wydarzenia do połowy XX wieku, już wtedy mało było katolików,
komunizm tylko utrwalił ten trend. Wg danych ze spisu powszechnego
sprzed 15 lat (w najnowszym nie pytano o religijność): 40%
zadeklarowało chrześcijaństwo, 4% inne wyznania, a reszta nie
przypisywała się do żadnej religii.
Benedykt
XVI po wizycie w Czechach mówił o tamtejszej diasporze katolików,
że są "kreatywną mniejszością". Kościół czeski jest
w istocie mały, ale żywy, zgłasza się do niego dużo neofitów
zachęconych postawą "kreatywnej mniejszości".
Dominikanin
wskazuje 2 postaci, które najbardziej oddziałują dziś na wzajemne
poznawanie się Polaków i Czechów. Jest to Mariusz Szczygieł,
którego chwali za trud popularyzatorski, a gani za libertyńskie
spojrzenie na czeską kulturę (z czym ja się nie zgadzam, chwaląc
Szczygła po całości). A druga postać to ks. prof. Tomas Halik,
wybitny filozof religii, który mówi o Czechach, że są płochliwie
pobożni. I coś w tym jest, bo wg Dostatniego wielcy Czesi (Capek,
Masaryk, Patocka, Havel) nie byli ateistami, ale nie wyrażali swojej
religijności językiem kościelnym, w języku teologii (Tutaj
powołuje się na przykład listów z więzienia Havla do żony Olgi,
które nazywa traktatami religijnymi, ale niewyrażonymi językiem
teologicznym).
Czego
w Polsce możemy się nauczyć od Czechów?
Kościół
musi postawić na wartości ewangeliczne, nie może mieć charakteru
religii politycznej, nie może posiadać bogactw, nie może
zawiązywać się sojusz między ołtarzem a tronem.
Dostatni
wskazuje, że w Czechach dzieje się odwrotnie niż w Polsce, jeśli
chodzi o zwrot mienia odebranego w czasach komunizmu: majątek zwraca
się ludziom, nie kościołom. Majątek mogą odzyskać np. wypędzeni
Niemcy Sudeccy (zwrot otrzymał chociażby Karol Schwarzenberg, znany
czeski polityk, arystokrata i opozycjonista), Kościół czeski zaś
nie chce być na garnuszku państwa.
Czesi,
mimo że nie deklarują przynależności do żadnej religii,
akcentują wartości duchowe, są wyczuleni na nie. O. Dostatni
zgodził się z moją sugestią, że "rekompensują" sobie
niewiarę uczestnictwem w kulturze i wysokim poziomem czytelnictwa
(80%), zacytował potem jednak ustęp z przemówienia Havla:.
„kultura ateistyczna jest barbarzyńska”.
Wg
Dostatniego w wielu kwestiach etycznych Czesi stoją wyżej od
Polaków. Inny stosunek mają jednak do cierpienia (przykład
„czeskiego Giedroycia” Pavla Tigrida, który popełnia
samobójstwo w wieku starczym) Mają jednak duże wyczulenie na
cierpienie: opieka społeczna jest mocno rozwinięta, a wrażliwość
wychodzi z doświadczenia etycznego, duchowego, nie religijnego.
Czechy
są społeczeństwem ludzi poszukujących.
Bardzo
dobre spotkanie, kilkadziesiąt zgromadzonych osób zobaczyło, jak o. Tomasz Dostatni pokazuje pozytywną twarz
katolicyzmu otwartego, wrażliwego na inne nacje i religie. Warto
poznawać sąsiadów, ateiści nie tacy straszni jak ich malują ;)
Polecam
do zakupienia książki o. Dostatniego
(wywiad
rzeka z ks. prof. Tomasem Halikiem)
(wywiad
rzeka z prymasem Dominikiem Duką)
o. Tomasz Dostatni
Errata/komentarz Mariusza Surosza, najbardziej znanego, obok Mariusza Szczygła, polskiego czechofila, autora głośnej książki "Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów".
1. Nie Duka, ale Josef Beran był
więziony przez 14 lat
2. Największy odpływ ludzi wierzących nastąpił w
latach 70. i 80.
3. Nic nie wspomniano o modernizmie i powstaniu w 1920
roku kościoła husyckiego, który założyli zbuntowani księża katoliccy,
do niego zgłosiło akces milion wiernych
4. Formalnie nie zlikwidowano seminariów, tylko je podporządkowano państwu,
5. Każdy duchowny musiał złożyć przysięgę wierności komunistycznej Czechosłowacji i był opłacany z
budżetu państwa(do dziś wciąż płaci się pensje)
6. Nie ma
w Czechach polityka, który chce anulować dekrety Benesza, na podstawie których odebrano majątek i obywatelstwo Niemcom sudeckim - oj,oj oj, - o
tym w ogóle się nie rozprawia. Zwrot Schwarzenbergom wynikał zupełnie z
czegoś innego
Wypowiedź ojca
Dostatniego jest bardzo interesująca i jego spostrzeżenia warte
dyskusji, ale z sposób wykładu dość prosty. Podobnie jak kwestia zaniku
religijności ludowej, niechęć do katolicyzmu w wersji austriackiej deklarowały przede wszystkim elity czeskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz